Speedboat Attack
Ludzie ścigają się dosiadając różnych urządzeń. Obok samochodów, rowerów, koni, kajaków i mężczyzn (słynne szwedzkie wyścigi z żoną na plecach) zaszczytne miejsce zajmują motorówki i skutery wodne, które w ciepłych krajach cieszą się olbrzymią popularnością. I choć my mieliśmy Waldemara Marszałka, który mimo siwych włosów na skroni bił rywali niczym Asterix Rzymian, to jednak sport ów nie zdołał przebić się do świadomości przeciętnego Polaka.
Być może zmieni to najnowsza gra Topware, zatytułowana Speedboat Attack. Wciśnie nas ona za stery superszybkie, napędzane silnikiem spalinowym łodzie prujące wodę z siłą wodospadu. Trasy nie są na szczęście proste jak w mordę strzelił. Przed nami potężne głazy, delfiny, łachy, wodospady, wiry, rampy, miny, a także i inne łodzie, zderzenie z którymi jest bardzo bolesne. Nic więc dziwnego, że ręce na kierownicy same zaciskają się, a w głowie zaczyna szumieć. Zachodni recenzenci zauważyli, że zwłaszcza po włączeniu widoku z kabiny (jest też widok typowo arkadowy, z perspektywy trzeciej osoby) uczucie nieprzyjemnego kołysania się męczy cierpiących na chorobę morską. Świadczy to o dobrym dopracowaniu wszelkich przechyłów i dryfów, jakie kojarzą się z huśtającą się na falach łodzią.
Jednak gra nie jest symulacją i z pewnością nie zadowoli oczekujących Silent Huntera 2. W Speedboat Attack liczy się szybkość, umiejętne wymijanie zakrętów i wizytacja na mecie w czasie lepszym niż przeciwników. Do wyboru otrzymujemy kilka łodzi, parę tras i błogosławieństwo na drogę. Podczas wyścigu pomaga nam lektor, informując o zbliżających się niebezpieczeństwach, sugerując zdjęcie nogi z pedału gazu bądź też dociśnięcie jej. Podobać się mogą zwłaszcza tropikalne klimaty otoczenia, odróżniające program od przygotowywanego w Davilex Thames Racer (gdzie ścigamy się po Tamizie). Tym, którzy zostali w mieście na lato, z pewnością przypadną do gustu.
Gra została przygotowana tak, by nawet na stosunkowo słabych komputerach (czymże jest dzisiaj Pentium 200) chodziła przyzwoicie. Nie dziwi więc wykorzystanie najprostszych nawet akceleratorów grafiki (lista zaczyna się od 3Dfx VooDoo, a kończy na GeForce3; do wyboru, do koloru), poleceń procesora MMX oraz programowych technik przyspieszania procesu wyświetlania obrazu. W oprawie graficznej przewidziano realistyczne falowanie powierzchni wody, pory dnia (zachód tonie w purpurach), a także proste efekty dźwiękowe. Całości dopełnia muzyka techno, która wedle zapewnień autorów doskonale spaja się z charakterem gry i zachęca graczy do dociśnięcia pedału gazu.
Speedboat Attack z pewnością nie stanie się wielkim przebojem. To gra zapowiadająca się na przeciętniaka, ani specjalnie ciekawa, ani rewelacyjna od strony technicznej. Jednak niewysoka cena i zapewne lokalizacja czynią z niej niemałą atrakcję na te parne, letnie dni, z jakimi właśnie się zmagamy. Brawa dla Topware za kontynuowanie serii tanich, przyzwoitych gierek, które są w stanie rozruszać nawet mego dziadka (M: Alien Paranoia, Super Taxi Driver).